Wydrukuj tę stronę
piątek, 26 sierpień 2022 13:44

Lekomania zamiast narkotyków

Oceń ten artykuł
(1 Głos)
detoks lekowy metadon detoks lekowy metadon pixabay

Cześć. Nazywam się Mateusz (imię zmyślone na potrzeby tego tekstu). Od 7 lat zmagam się z potworem – najpierw narkomanią obecnie uzależnieniem od leków.

Najpierw szły lekkie drugi: marihuana, czasem na imprezach - kwasek, albo amfa. Potem mniej i bardziej chłodne melanże ze znajomymi z Wa-wy. Wiadomo, stolica ma swoje tempo. Raz dzieje się za dużo a czasem nuda i beznadziejna szarość. Ale należałem do elity, tak o sobie myślałem. Nie ćpałem z byle-kim. Dobra praca, dużo roboty i cykliczne melanże na mieście. Fajnie. Fajnie?

Szybko przeszedłem na konkrety. Testowałem wszystko, łącznie z koksem… Ale szczytem lotów były moje ulubione mączka, groszek i Maja. Wszystko napędzało się zamiennie jedno po drugim było coraz lepiej i coraz bardziej gównianie… aż trafiłem tam gdzie być może Ty jesteś lub już byłeś, na dno.

Tutaj - każdy ma swoje. Nieważne, jak bardzo chciałem wierzyć, że to chwilowe i tylko trzeba się nieco ogarnąć. Z tygodnia na tydzień było coraz gorzej.

Znajdź właściwego przyjaciela

Wtedy poznałem Agnieszkę (to imię też nie jest prawdziwe). Osobę, która wyszła z nałogu. Piękna, silna i taka z innego świata trochę.

Na początku myślałem, że będzie z nas para, albo, że razem przypalimy chociaż zioło skoro jest taka waleczna. Ale nic z tego - po miesiącu miałem całkiem inne priorytety

Zrozumiałem, ze Aga jako osoba, która wyszła tego gówna będzie moją podporą. Nie o to chodzi, aby ktoś zrobił cos za ciebie. To inny poziom zrozumienia, jeśli ktoś przeszedł tą drogę. Zawiozła mnie na terapię. Dostałem się do programu leczenia zastępczego i dostawałem metadon zamiast opioidów. Wszystko zadziałało pięknie. I tak minął kolejny rok. Po wyjściu pozostała tylko jedna misja – jak najszybciej zdobyć metadon, który mnie ogarniał.

Nie wszystko jest takie różowe

Musiał minąć prawie cały następny rok żebym zrozumiał, że wpadłem z deszczu pod rynnę. W procesie leczenia narkomanii dotarłem do punktu, gdzie jeden badziew zastąpiłem innym. Niestety metadon chociaż łagodniejszy nadal trzyma człowieka w szachu. Owszem nie ma takiej jazdy jak wcześniej po odstawieniu heroiny, ale nadal jesteś w pętli bez wyjścia.

Na detoks lekowy metadon także zawiozła mnie Agnieszka. Po miesiącu byłem gotowy podjąć kolejną próbę z terapią – tym razem bez żadnego zastępowania. Za to silne wsparcie lekarza, psychologa (średnio raz w tygodniu) i Agnieszki trzyma mnie w ryzach. No dobra – moja zmiennie silna wola też nie jest bez znaczenia. Każdego dnia podejmuję walkę od nowa. Na razie wygrywam…

Wiem też, że za wszystko co człowiek robi na własne ryzyko sam także płacii.